Takiej publikacji nie mogę się nie odnotować na blogu: kilkanaście dni temu ukazał się kapitalny album autorstwa Diany Wasilewskiej i Iwony Grabskiej zatytułowany "Lekcja historii Jacka Kaczmarskiego". Jest to - za opisem wydawcy - publikacja o charakterze albumowym wykorzystująca fakt, że inspiracją dla wielu tekstów Jacka były dzieła sztuki. Zawiera 40 reprodukcji dzieł sztuki oraz 32 wiersze Kaczmarskiego, które stanowią swoistą, poetycką i bardzo osobistą interpretację tych dzieł. Publikację, podzieloną na dwie części: Polskie muzeum i Muzea świata, wieńczy Epilog, w którym znalazł się wiersz Jacka Kaczmarskiego Sąd nad Goyą oraz osiem obrazów tego hiszpańskiego artysty, którego twórczość Kaczmarski podziwiał. Treść merytoryczną stanowią komentarze historyczno-plastyczne i literackie pisane z dwóch perspektyw. Diana Wasilewska, historyk sztuki, analizuje pierwotny kontekst powstania dzieł oraz ich symbolikę. Jej komentarz wzbogacają fragmenty obrazów, przybliżające poszczególne elementy, postacie i detale. Zaś Iwona Grabska (którą skądinąd miałem przyjemność poznać osobiście), filolog polski, pisze o wymowie wierszy i okolicznościach ich powstawania. Całość uzupełnia płyta z 24 utworami w wykonaniu tria Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński. Jeszcze słowo z Esensji:
To nie jest kolejny zbiór z wierszami Jacka Kaczmarskiego – to piękny album malarstwa polskiego i światowego, z dziełami takich twórców jak Pieter Bruegel Starszy, Jan Vermeer, Hieronim Bosch, Paweł Fiedotow, Francisco Goya, Jacek Malczewski, Jan Matejko czy Witkacy, okraszony 32 poświęconymi im wierszami i piosenkami barda oraz ciekawymi analizami obrazów i wierszy. Rzecz bez dwóch zdań urodna, a także rzucająca nowe światło na twórczość Kaczmarskiego.
304 strony, oczywiście w twardej oprawie. Ceny zaczynają od 62 zł, więc jeśli wyrzeknę się innych dezyderatów, to może do lutego odłożę. Póki co dopisuję do kolejki z nadzieją, że do wiosny nie stanie się białym krukiem. Natomiast w kolejce czeka już między innymi "Gepard" Lampedusy (od dwóch lat, ale książę Salina jest cierpliwy), "Saturn" Dehnela (może Gwiazdka przyniesie), "Suttree" Cormaca (świeżonka, musi swoje odczekać) i brakujący do kompletu "Tatuś Muminka i morze". Jakby ktoś chciał coś z tej listy zasponsorować w zamian za gromkie podziękowania i pokłony na blogu, to proszę pisać. Ech...