Przejdź do głównej zawartości

Księga Rodzaju (Patrick White, "Drzewo człowiecze")

Czytałem w kwietniu, wrażenia przeklepane z kajetu...



Jeśli przyjąć, że "Drzewo człowiecze" stanowi pierwszy tom nieformalnej trylogii o początkach społeczeństwa australijskiego, to oczywiście jest ono swoistą Genesis. Na początku był mężczyzna (zwał się Stan Parker) i otaczający go busz. Mężczyzna przykłada siekierę do pnia drzewa i wyrąbuje swoje miejsce w świecie. I nie opuści go aż do śmierci. Z czasem sprowadzi kobietę, dochowa się dzieci, rozbuduje dom, powiększy gospodarkę. Dzieci dorosną i wyjadą do miast, rodzice zestarzeją się i pomrą. Ot, rodzaj ludzki w największym skrócie.


Mam kłopot z tą książką. Z jednej strony budzi podziw zniuansowana psychologia, zwłaszcza wiarygodny portret emocjonalny Amy Parker, żony głównego bohatera. Zresztą z czasem to ona wyrasta na postać centralną, jej emocjom towarzyszymy, a także Stana oglądamy w dużej mierze jej oczami. White przejmująco ukazał ewolucję ich związku na przestrzeni kilkudziesięciu lat, aż do późnej starości. Ale Stan się zasadniczo nie zmienia. Większość zaś przeżyć jest udziałem wrażliwszej od niego i bardziej empatycznej żony. 

W szerszym planie powieść White'a przynosi interesujący poertret pionierskich lat Australii (dokładnie - chyba są to początki XX wieku). Trudnych, prymitywnych warunków, mitycznego z ducha zmagania z naturą (busz, pożary, powodzie - w tym ostatnim przypadku kolejny trop biblijny). Stąd w kilkadziesiąt lat obserwujemy przekształcanie się dzikiego pustkowia, na którym ktoś kiedyś ściął pierwsze drzewo, w przedmieścia Sydney.

Niemniej trudno mi się wgryzało w życie Parkerów. Nie stronię od lektury wymagającej skupienia, nie unikam książek pozbawionych wartkiej akcji. Ale nie odnalazłem - mimo sympatii dla Amy Parker - w "Drzewie człowieczym" wystarczającego uzasadnienia dla sześciusetstronicowej powieści. Być może to wina trudnego okresu w moim życiu, być może to nie "moja" tematyka (choć mój ukochany "Ulverton" to teoretycznie też nie "moja" standardowa tematyka), a może jestem jeszcze za młody. White, do którego zbierałem się całe lata, dostanie jeszcze drugą szansę (bo nie odpuszczę "Vossa"), ale póki co zalicza rozczarowanie. Uwzględniając powyższe okoliczności łagodzące:
4 / 6.

Źródło