Jacek Dehnel, "Młodszy księgowy. O książkach, pisaniu i czytaniu"
PS. Wszystkie felietony Dehnela dla Wirtualnej Polski, także te, które się w zbiorze nie zmieściły, można znaleźć tutaj.
Jak wynika z wpisu na wewnętrznej stronie okładki, "Młodszy księgowy" został zakupiony z okazji Światowego Dnia Książki 2013. Przyznam, że nie pamiętam szczegółowych wrażeń z tych kilkudziesięciu esejów. Notatnik milczy na ich temat jak zaklęty. Na pewno oczekiwania miałem ogromne - być może zbyt duże, jak sugeruje wystawione na Biblionetce "tylko" 5,0. Pamiętam w ogólnym zarysie nagromadzenie szczegółów i szczególików życia wśród szeroko pojętych tekstów, na które nie-bibliofil nigdy nie zwróci uwagi; pamiętam bajeczną Dehnelowską frazę - tę samą, która chwilami ponosiła autora w "Saturnie". Tutaj ona pasuje, a krótka forma narzuca jej pewien rygor. Ale pamiętam też, że niezmiernie drażniły mnie felietony podszyte wątkami politycznymi, oraz jadowite pastwienie się autora nad słabiej utalentowanymi poetami publikującymi bodaj w Nieszufladzie. Nie odmawiam Dehnelowi prawa do krytyki wystawionych w tym czy innym portalu utworów, ale miejsce tej krytyki nie jest w takim tomie. Niepotrzebne, psujące dużym zgrzytem zestaw, który bez nich dostałby spokojnie pół punktu więcej. I z ich powodu zestarzeje się gorzej niż choćby "Ex libris" Fadiman.
5,0 / 6PS. Wszystkie felietony Dehnela dla Wirtualnej Polski, także te, które się w zbiorze nie zmieściły, można znaleźć tutaj.
"Meksyk noir" (antologia)
Mexico City - miasto skrajności, jedna z największych aglomeracji na świecie. Miasto kolosalnych fortun i skjarnej nędzy, skorumpowanej, okrutnej policji i rzeszy wąchaczy kleju. Ukazane w tuzinie opowiadań, oscylujących od elegancjiek sylizacji chandlerowskiej ("Komik, który się ie uśmiechał") po zapis strumienia świadomości na kilka sekund przed śmiercią. Niektóre porażają brutalnością (wątki kanibalistyczne, czy powracająca wciąż przemoc seksualna), przygnębiają degrengoladą organów ścigania, wszechobecną korupcją. Wycieczka to mało budująca i dobrze, że jedynie literacka, bo dzięki temu przynajmniej czytelnik może z Meksyku ujść z życiem. Inna rzecz, że teksty - jak to zwykle bywa w tego rodzaju antologiach - są nierówne. Poza tym na tle autentycznie przejmującego "Moskwa noir" Meksyk nie robi tak ogromnego wrażenia. Może dlatego, że tamten zbiór z natury rzeczy odarty jest z wszelkiej egzotyki, która w Meksyku jednak jest obecna, stąd w jakiś sposób zachowałem większy dystans... Następna w kolejce - Barcelona, już w zapowiedziach wydawnictwa.
4,5 / 6
Stanisław Rembek, "Ballada o wzgardliwym wisielcu
oraz dwie gawędy styczniowe"
"Ballada o wzgardliwym wisielcu": 3 / 6,0
"Przerwana sztafeta", "Igła wojewody": 5,5 / 6
W 1956 roku Stanisław Rembek, skutecznie marginalizowany przez władze PRL jako weteran i piewca wojny polsko-bolszewickiej, z dużym trudem opublikował zbiór trzech opowiadań poświęconych Powstaniu Styczniowemu. Pierwsze z nich poświęcone jest rozterkom warszawskiego prokuratora wojennego, pułkownika Aleksandra Kamińskiego, targanego wątpliwościami na tle sprawy niejakiego Chodakowskiego - domniemanego zamachowca. Prokurator Kamiński, mimo iż współpracujący z caratem, nie widzi wystarczających podstaw do wyroku skazującego, ale jednocześnie jest zakładnikiem władz rosyjskich w osobie pułkownika Gryszyna. Opowiadanie to jest zdecydowanie najsłabsze w zbiorze; razi pewna wpisana weń łopatologia i toporność wywodu, aczkolwiek mimochodem rzuca interesujące światło na postrzeganie Powstania Styczniowego z perspektywy "tu i teraz", jakże odmiennej od dzisiejszej, zakrzepłej w martyrologicznych banałach. Zresztą - na tle dwóch pozostałych tekstów, ten tytułowy zdaje się być podpięty jedynie z powodu tematyki. Prawdziwy dyptyk tworzą bowiem "Przekazana sztafeta" i "Igła wojewody".
W nich bowiem Rembek wychodzi "w pole" i tworzy prozę wojenną w pełnej krasie. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby przyjął "sakramentalną" perspektywę polską - zamiast tego ukazuje dwa epizody z działań rosyjskiego szwadronu kawalerii, ze szczególnym uwzględnieniem młodego porucznika Fiodora Jeremina. To jego oczami, świeżo upieczonego oficera, oglądamy sąd nad młodym Żydem Symchą, działania "wojenne" w pewnej wsi, wreszcie pojmanie powstańczego wojewody pułkownika Markowskiego. W toku operacji młody Jeremin obserwuje uważnie swojego dowódcę - budzącą odrazę ale i fascynację okrutną kreaturę, rotmistrza Dobrowolskiego, Polaka w służbie carskiej. Dobrowolski to trochę żywioł wojny w stanie szaleństwa. Jego przeciwwagą jest racjonalny porucznik Żuryn. Rembek wzorowo oddał klimat służby w XIX-wiecznej kawalerii, bezbłędnie też - w odróżnieniu od pierwszego opowiadania - prowadzi analizę Polski w momencie zrywu niepodległościowego - widzianej oczami osoby z zewnątrz. Poza "Stankiewiczem" Eustachego Rylskiego nie znam drugiej książki na ten temat - na tak znakomitym poziomie. Miło też, że przy okazji 150. roczny Powstania pokuszono się o wznowienie tak nieszablonowego pisarza jak Stanisław Rembek. Należy mu się.
Słusznie zrobił Juliusz Machulski łącząc w jedną historię dwa opowiadania w filmie "Szwadron"; wbrew obiegowej opinii uważam, że to jego najlepszy film, a Gajos w roli rotmistrza Dobrowolskiego kradnie cały seans. No i w jakim innym filmie można zobaczyć szarżę kawalerii na czworobok kosynierów?
Słusznie zrobił Juliusz Machulski łącząc w jedną historię dwa opowiadania w filmie "Szwadron"; wbrew obiegowej opinii uważam, że to jego najlepszy film, a Gajos w roli rotmistrza Dobrowolskiego kradnie cały seans. No i w jakim innym filmie można zobaczyć szarżę kawalerii na czworobok kosynierów?
"Ballada o wzgardliwym wisielcu": 3 / 6,0
"Przerwana sztafeta", "Igła wojewody": 5,5 / 6
Carski szwadron na polskich drogach (źródło) |
Czworobok kosynierów (źródło) |