M .P .
Komarowa piosenko lata, znów cię słucham!
Spocone mrówki w cieniu traw zasnęły. Mucha
opuszcza zakurzony epolet łopucha,
który zdegradowany odwraca oblicze.
Słowa "poniżej trawy" znaczą gąsienice
prawdopodobnie pierwszy raz. Wieże wiertnicze
nadmiernie wybujałej wierzbownicy, mięty,
w dżunglach burzanu, który w powój owinięty
błękitniejąc zbliżony jest do firmamentu.
Wystrzela salwą w górę blada boligłowa
trącona przez modliszkę, a za nią się schował
żuk trochę podstarzały. Ciemno liliowa
w środku gałązka rzepu zdaje się być miną,
którą wybuch jak gdyby w połowie ominął.
Arcydzięgiel do flaszki sięga z tęgą miną.
A pająk-rybak niby najmocniejszą struną
swoją nitką niewody rozpiął nad maruną,
złocistym gorczycznikiem i cierpkim piołunem.
Życie - zbiór małych ruchów. Gdy się mrok nasunie
na ostrza traw, drgające taszniki- da w sumie
zmieniający się w każdym momencie rysunek
końskiego szczawiu, babki, a drżenia lucerny
i cząbru czy tymotki wprost nie mają ceny
dla dobra właściwego pojęcia praw sceny (...)
Powietrze jest bezbarwne, w dalekim pejzażu
wydaje się niebieskie. Czasem mu się zdarzy
być ciemnogranatowym. Może skutkiem wrażeń,
że miesza się z zielenią. Duże oddalenie
spojrzenia od rośliny jest właśnie zielenią.
Florze w lipcu jak zawsze zwyczaje się zmienią:
na rozbrat z przyrodnikiem nawet się odważy,
swoim liściom napęcznieć i pociemnieć każąc,
co wraz z opalenizną udziela się twarzom.
Ich przegląd -ladnych, brzydkich, jak też nietypowych,
w oddali i w zbliżeniu- zawsze jest gotowy
zmęczyć oko skuteczniej od barw granatowych (...)
W rowie przy szopie głosy ciągłych żabich swarów.
A w zbroi kipiącego parą samowaru
miny wydłużonego w odbiciu owalu;
szelest gazety czkawkę stłumił, a przybliżył
dochodzące z salonu monotonne "czyżyk"
i myśl Symonidesa sięgająca wyżyn
odrywa na sekundę płonące spojrzenia
od tapet i rozwidleń gałązek derenia:
Widok kolan nie starcza. Ciało bez wątpienia
bywa ciekawsze, zwłaszcza, że tkanina służy
do okrycia, a może swobodnie ku górze
pomagać się przesuwać i ślizgać po skórze (...)
(1981, przeł. Katarzyna Krzyżewska)
Josif Brodski, Michaił Barysznikow i Mścisław Rostropowicz |
Komentarze
Prześlij komentarz