Przejdź do głównej zawartości

Młody człowiek być może... (Ernest Hemingway, "Stary człowiek i morze")


...
nie powinien czytać tej książki.




Młody człowiek być może nie powinien czytać tej książki, gdyż uzna ją za śmiertelnie nudną. Bo prawda jest taka, że żeby docenić skrajnie minimalistyczne opowiadanie mistrza szorstkiej, lakonicznej prozy, trzeba posiadać pewien bagaż doświadczeń: wysiłków, zwątpień, porażek. Wtedy doceni się tę oszczędną medytację nad zmaganiem z przeciwnościami losu, bez wysiłku wejdzie się w monolog Santiago, a nawet słynne "Człowieka można zniszczyć ale nie pokonać" w pewnym wieku czyta się już inaczej, w większym stopniu jak życzenie, niż jak stwierdzenie. Wersja wersja Kai Gucio bardzo trzyma klimat i płynnie, melodyjnie brzmi. Hemingwayowskiej prostocie dodała wyczuwalnej delikatności w doborze słów i trudnego do zdefiniowania umelodyjnienia w kadencji zdań, przy jednoczesnym uproszczeniu nie zawsze oczywistej składni angielszczyzny autora. Dzięki temu wyraźniej wybrzmiewa modlitewno-medytacyjny wymiar humanistycznej przypowieści, ale nie gubi się jej intymny jednostkowy dramatyzm. Nowa edycja ukazała się w serii hemingwayowskiej Wydawnictwa "Marginesy" (inicjatywa godna pochwały, to zresztą oni wydają głośne nowe tłumaczenia L. M. Montgomery). Niewielka, jak wiadomo, książka jest w tym wydaniu uroczo minimalistyczna w projekcie graficznym Anny Pol i piękna w wykonaniu edytorskim (faktura, wykończenie). Ogólnie to jeden z tytułów skrzywdzonych obecnością na liście lektur, a wart niezapomnienia. Dzieło esencjonalne jak mało które w historii.

Ode mnie: 5,5 / 6

Łódka na fotografii: Alchemilla Studio


Ernest Hemingway, Stary człowiek i morze (The Old Man and the Sea); tł. Kaja Gucio. Warszawa: Wydawnictwo Marginesy, 2022.



Komentarze

  1. TOMatS był jedną z najpierwszych książek, które przeczytałem po angielsku. Wspominam lekturę dobrze, chociaż mnie nie porwała. Inna rzecz, że, jak piszesz na wstępie, byłem wtedy za młody na taką literaturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, a ja we wczesnym liceum praktykowałem angielski na jego "49 stories", które anglista mi pożyczył. Ale niewiele z nich pamiętam prawdę mówiąc, pewnie koncentrowałem się na tym, żeby w ogóle zrozumieć :-)

      Usuń
  2. Ja byłem dziwny, bo wspominam tę lekturę w miarę pozytywnie. Choć na pewno teraz odbiór byłby zupełnie inny, pełniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Good for You ;) Własnie moje wspomnienia są takie że i ja sam i moi koledzy ówcześni odebraliśmy ją jak śmiertelnie nudną - może zresztą trochę a priori, ale jakie to ma dzisiaj znaczenie :)

      Usuń
  3. Ta książka, choć oczywiście nie doceniłem jej gdy męczyliśmy lektury szkolne, powoduje mieuchronne powroty wspomnień z grupowych wypracowań z angielskiego (gdyż na tymże rozszerzonym profilu w liceum byłem). Otóż, z moim nieocenionym kolegą Maćkiem, na polecenie stworzenia historii z morałem popełniliśmy dzieło: "The old man and he still can" gdzie sprytnie zawarliśmy treść wielu lokalnych dowcipów nie tylko językowych ale i sytuacyjnych. Było oczywiście łowienie marlina i kawał o rybaku i złotej rybce która jest proszona o to by sąsiad miał gorzej i tak dalej. Nasza praca ku naszemu rozczarowaniu nie została także należycie doceniona przez naszą nauczycielkę z Irlandii...Więc jak myślę teraz było to podwójne rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i w ten sposób złamała wasze kariery literackie. A czytałbym!

      Usuń

Prześlij komentarz