Krótkie podsumowanie.
W zeszłym roku przeczytałem aż 47 książek, o 7 poprawiając zeszłoroczny wynik (rekordowy od 2011 r.). To zasługa zwolnień, bo wskutek kontuzji na L4 spędziłem w tym roku aż 13 tygodni. No, cóż, zdarza się, jakby to ujął Vonnegut. Szczegóły dla historyków, statystyków i moich biografów dostępne są pod tym linkiem.
Na bloga trafia z tej liczby tylko beletrystyka, i to nie cała, bo błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia nie obleka tego faktu w słowa. Skończyłem Ziemiomorze, kontynuuję retrospektywę Cormaca, zainspirowany lekturą Mówi Chandler podgoniłem wstydliwe zaległości w Hammetcie, napisałem posłowie do Księżyca Komanczów, który być może już wiosną trafi do rąk czytelników. A najlepszą książką roku okazała się pozycja powtórnie czytana po latach.
KSIĄŻKA ROKU
CORMAC MCCARTHY - SUTTREE
(przeł. Maciej Świerkocki, wyd. Wydawnictwo Literackie, 2011)
Kiedyś odbiłem się od tej książki, najobszerniejszej w dorobku Cormaca, a tym razem wsiąkłem bez reszty w tą niepowtarzalną melancholijno-rubaszną medytację, zbudowaną na polifonii, pozornym nic-nie-dzianiu, i przewspaniałych opisach otoczenia (serio). Kompletne zaskoczenie (mimo powtórki!) i głęboki zachwyt.
WYRÓŻNIENIA
M. R. CAREY - PANDORA
(przeł. Martyna Tomczak, wyd. Wydawnictwo Otwarte, 2016)
Gdyby nie
Radosław Gabinek (blog Osinski po ludzku) - nie sięgnąłbym, bo po fantastykę sięgam rzadko. A to przykład postapokalipsy w najlepszym wydaniu, znakomitej dramaturgicznie, bez ceregieli grającej emocjami i przede wszystkim stawiającej zasadnicze egzystencjalne pytania. Mocna rzecz, którą serdecznie polecam, nawet jeśli ktoś takie s-f na co dzień omija szerokim łukiem.
oraz
CEZARY HARASIMOWICZ - TESTAMENT, CZYLI OPOWIEŚĆ O TADEUSZU KOŚCIUSZCE SŁOWAMI JEGO ORDYNANSA, SYNA AFRYKAŃSKIEGO KSIĘCIA AGRIPPY HULLA
(wyd. Wydawnictwo Agora, 2022)
Amerykańskie boje naszego bohatera narodowego dodały skrzydeł naszemu scenarzyście, który prozaikiem jest średnim, ale tym razem stanął na wysokości pomysłu. Solidny research i pełna obrazowych szczegółów opowieść w serdeczny i bezpretensjonalny sposób ożywiła postać Kościuszki i przy okazji przybliża ważny moment w historii Stanów Zjednoczonych. Ma ta książka swoje wady (bywa trochę zbyt dygresyjna), ale jako całość jest wielce udana i oryginalna.
No i to tyle. W 2025 roku dalej będę czytał Cormaca (i pewnie w 2026 jeszcze też), chcę nadrobić kilka książek Jamesa Clavella, a co poza tym, to zobaczymy - na czytanie
czeka ponad 100 tytułów i ta liczba od dekady nie chce zmaleć. Ogólnie taki blog jak ten jest tylko małą chatką w skansenie internetu, ale skanseny w końcu też ktoś odwiedza :)
Ciekawych lektur!