Tam początki i końce giną z oczu, z pamięci...
(Josif Brodski, "Piąta rocznica")
(Josif Brodski, "Piąta rocznica")
Każdy książkożerca ma swoje małe odchyły. Moim, oprócz obwąchiwania książek (to temat na osobną refleksję, tu wspomnę tylko, że mój ukochany zapach ma nieistniejąca już seria PIW-u Klub Interesującej Książki) jest zaczynanie lektury książki od ostatniego zdania. Lubię wyobrażać sobie pisarza, który kończy swoją kolejną powieść - zbliża się do ostatniego akapitu, domknął już wszystkie wątki, pozostaje tylko ostatnie, pożegnalne ujęcie, z którym zostawi czytelnika; potem pisze to ostatnie, najostatniejsze zdanie, po którym uznaje opowieść za zamkniętą i skończoną. Stawia ostatnią kropkę, odchyla się w fotelu i stwierdza, że po tym właśnie zdaniu nie ma już nic do dodania - książka jest kompletna, finis coronat opus. To oczywiście trochę taka romantyczna mrzonka, ale faktem jest, że ostatnie zdania w powieściach mają status szczególny. W dość skrajny sposób potwierdza to John Irving:
Wszystkie powieści zaczynam od ostatniego zdania. To wpływ fascynacji powieściami XIX-wieku . Wielcy realiści nauczyli mnie, że powieść ma swoją mechanikę, podobnie zresztą jak utwór muzyczny. Ostatnie zdanie jest jakby zwieńczeniem, ostatnim akordem. Jeżeli wiem, gdzie chcę dojść, jak zabrzmi ten ostatni akord, to mogę pisać.
Jest w tym hobby też nutka ryzyka, bo choć chyba nigdy w ostatnim zdaniu nie trafiłem wprost na spoiler, to zdarzają się sytuacje w rodzaju tej w "Pod wulkanem", gdzie do spoilera niewiele brakuje - wystarczy domyślność lub spojrzenie niechcący skaczące kilka linijek wyżej. Skądinąd znajomość zakończenia nigdy nie popsuła mi przyjemności płynących z lektury - książka to nie dowcip.
Zasadniczo mniejszym sentymentem darzę otwarcia. Choć w literaturze nie brakuje fantastycznych pierwszych zdań i również wiele z nich ma u mnie szczególny status. Z punktu widzenia pisarza to pierwsze zdanie jest może nawet ważniejsze (i trudniejsze) niż ostatnie. Tu również obrazek: autor zasiada nad plikiem czystych kartek - lub nad pustym plikiem Word - i po dłuuuuugim namyśle, drapiąc się w głowę, sięga po pióro lub klawiaturę i pisze zdanie. Pierwsze. Wie, ze rozpoczyna nim całą opowieść, stąd to otwarcie ma inną, większą wagę, niż każde następne zdanie jakie napisze. Coś ustawia, coś wskazuje - osobę, wydarzenie, nastrój, rytm. Bywa, że bez ostrzeżenia uderza czytelnika między oczy (jak Kafka w "Przemianie"). Czasem napisze się ono od razu (tak było z McMurtrym, o czym wspomina on w przedmowie do zeszłorocznego, jubileuszowego wydania "Lonesome Dove"), a czasem jego wybór i komponowanie to istna bitwa (ponoć koszmarnie pokreślony jest początek rękopisu "Popiołów", zanim w końcu pojawiły się "ogary"). W każdym razie to też jest moment magiczny.
Stąd "Ω i Α" - subiektywny i niedługi (z opcją rozbudowy) wybór ostatnich (większość) i pierwszych (mniejszość) zdań powieści. Niekoniecznie najmądrzejszych - po prostu takich, które z różnych powodów zwróciły moją uwagę i utkwiły w pamięci.
Ω
~ ~ ~
Nigdy nikomu o tym nie opowiadaj, bo jeżeli powiesz - zaczniesz tęsknić.
(Jerome D. Salinger, "Buszujący w zbożu")
~ ~ ~
Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość.
[przecież to czysta poezja...]
[przecież to czysta poezja...]
(Francis Scott Fitzgerald, "Wielki Gatsby")
~ ~ ~
I dokądkolwiek pójdą i cokolwiek im się zdarzy po drodze, mały chłopczyk i jego Miś będą zawsze bawić się wesoło ze sobą w tym Zaczarowanym Miejscu na skraju Lasu.
[przyznam, że kiedyś zaszkliły mi się przy tym oczy, a wcale nie byłem już dzieckiem...]
[przyznam, że kiedyś zaszkliły mi się przy tym oczy, a wcale nie byłem już dzieckiem...]
(Alan Alexander Milne, "Chatka Puchatka")
~ ~ ~
Nie było mnie długo.
(Ken Kesey, "Lot nad kukułczym gniazdem")
~ ~ ~
Wiedziałam, że przesiedzi tam całą noc i będzie tam, gdy Jem zbudzi się rano.
[to zdanie to dla mnie w jakimś sensie kwintesencja ojcostwa]
[to zdanie to dla mnie w jakimś sensie kwintesencja ojcostwa]
(Harper Lee, "Zabić drozda")
~ ~ ~
Wzrok sięgał daleko... ale nie tak daleko, jak odeszła Velma.
(Raymond Chandler, "Żegnaj, laleczko")
~ ~ ~
A potem z głębokim, niezłomnym pragnieniem wiary i tego, by została wysłuchana, odmówiła, tak jak co dzień od czasu zamordowania Carla Rizzi, modlitwy za duszę Michaela Corleone.
(Mario Puzo, "Ojciec Chrzestny")
~ ~ ~
"Jak pies!" - powiedział do siebie: było tak, jak gdyby wstyd miał go przeżyć.
(Franz Kafka, "Proces")
Α
~ ~ ~
Noc była czarna jak sumienie faszysty, jak zamiary polskiego pana, jak polityka angielskiego ministra.
(Sergiusz Piasecki, "Zapiski oficera Armii Czerwonej")
~ ~ ~
Kiedy Augustus wyszedł na ganek, błękitne świnie właśnie pożerały grzechotnika.
(Larry McMurtry, "Na południe od Brazos")
~ ~ ~
Wszystkie rodziny szczęśliwe są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.
(Lew Tołstoj, "Anna Karenina")
~ ~ ~
To co teraz, ha?
(Anthony Burgess, "Mechaniczna pomarańcza")
~ ~ ~
Brakowało mu cal – może dwa – do sześciu stóp wzrostu, był potężnie zbudowany, a gdy szedł prosto na kogoś, patrząc nieruchomo spode łba, z pochylonymi nieco plecami i wysuniętą głową, przypominał nacierającego byka.
(Joseph Conrad, "Lord Jim")
~ ~ ~
Scarlett O'Hara nie była piękna, ale mężczyźni, zadurzeni w niej tak jak dwaj młodzi Tarletonowie, rzadko zdawali sobie z tego sprawę.
(Margaret Mitchell, "Przeminęło z wiatrem")
~ ~ ~
Już teraz dom w Oliwie wygląda inaczej.
(Jacek Dehnel, "Lala")
Ciąg dalszy kiedyś tam nastąpi...
Już chciałem zgłosić pretensję, że nie ma ostatniego zdania "W Dolinie Muminków", ale sprawdziłem, i tam to są trzy ostatnie zdania:D Albo nawet pięć...
OdpowiedzUsuńOstatnie zdania (dokładnie dwa ostatnie) "W dolinie Muminków" już od dawna tkwią w notesie, tylko czekają na swoją w kolejkę. Jeśli pojedyncze zdanie nie ma sensu bez poprzedniego - to zagarniam oczywiście dwa :) Inny taki przykład to "Długie pożegnanie".
OdpowiedzUsuńW Muminkach te dwa ostatnie najlepiej jednak współgrają z trzecim:)) I czwartym:P
OdpowiedzUsuń"Wszystkie rodziny ..." są mottem w ostatnim, czytanym przeze mnie, Fuentesie. Lirael pewnie by się ucieszyła z takiego zbiegu okoliczności :)
OdpowiedzUsuń@ZWL: No tak, w zasadzie są nawet książki, które należałoby przepisać od tyłu całe :))
OdpowiedzUsuń@Bazyl: No bo to bardzo mądre zdanie jest...
To naprawdę bardzo mądre zdanie jest, czytałam moją ukochaną "Annę Kareninę" fafnasty raz na wiosnę i też zadumałam się nad tym zdaniem.
UsuńPrzepisywanie od tyłu mogłoby niespodziewanie ujawnić treści satanistyczne, jak słuchanie od tyłu kawałków Iron Maiden:P
OdpowiedzUsuńNie przesadzajmy tak z tym zachwytem nad początkiem i końcem. Ważne też jest to, co pomiędzy ;)
OdpowiedzUsuńPS. Może zauważyliście taki paradoks: im nudniejsza książka, tym bardziej nam się podoba jej ostatnie zdanie? :)
Czasami i ze środka wydłubać można przesmakowite rodzynki.
OdpowiedzUsuńPs. A już myślałam, że tylko ja zaczynam książki od ostatniego zdania.;)