To już piąta odsłona wielotomowej opowieści twardym kapitanie Jacku Aubreyu i jego przyjacielu doktorze Stephenie Maturinie. Tym razem rejs zapowiada się wyjątkowo długi, bo Aubrey dostaje rozkaz dostarczenia transportu więźniów do kolonii karnej Botany Bay, mieszczącej się na wschodnim wybrzeżu Australii. Nie jest z tego powodu szczęśliwy, bo więźniowie pod pokładem oznaczają niekończące się problemy. Zwłaszcza, że wśród nich znajdują się kobiety, co - jak wiadomo - dla żeglarza zawsze oznacza kłopoty. Do tego kapitan nie o wszystkim może decydować i nie o wszystkim posiadać odpowiednią wiedzę, jako że jedna z kobiet jest amerykańsko-francuskim szpiegiem, a doktor Maturin (jak wiadomo z poprzednich tomów - agent brytyjskiego wywiadu) ma za zadanie wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji, nim nim dotrze ona w ponure miejsce swego przeznaczenia. Tak więc rejs zapowiada się dla "Szczęśliwego Jacka" wyjątkowo niekomfortowo...
Patrick O'Brian (1914-2000) (źródło: http://lettersfromstrangelove.blogspot.com) |
"Waakzaamheid" w pościgu za HMS "Leopard" przez Ryczące Czterdziestki - obraz Geoffa Hunta będący podstawą okładki |
Polski wydawca powieści dołączył do niej esej opisujący relacje w marynarce angielskiej VIII i XIX wieku, pochodzący z opracowania "Patrick O'Brian, Critical Appreciations and Bibliography". Jego autor interesująco naświetla tło powieści, omawiając panujące w tym okresie relacje między Admiralicją, kadrą kapitańską i oficerską, a szeregowymi marynarzami - i wynikające z nich problemy, z jakimi zmaga się też Jack Aubrey, który mimo że jest dowódcą lubianym i cenionym, ma kłopoty ze skompletowaniem załogi. Uzmysławia też, że powieściowy portret Aubreya jest ze wszech miar realistyczny i wpisuje się bez fałszu w rzeczywistą kadrę kapitańską Royal Navy swojej epoki. Stąd wiarygodne są jego (Jacka) poglądy na sprawę głośnego w swoim czasie buntu na HMS "Bounty" (1789)3) . Jack - inaczej niż współczesny czytelnik, znający tę historię choćby z owianych romantyczną otoczką wersji filmowych - o surowym kapitanie Blightcie wypowiada się z ostrożną rezerwą, ale daleki jest od jego potępiania, więc O'Brian ustrzegł się w tym miejscu pułapki anachronizmu. Wspomniany esej jest już zresztą kolejnym przedrukowanym w polskim wydaniu cyklu O'Briana - znakomicie uzupełniają one same powieści i podnoszą ich i tak duże walory poznawcze.
W tej recenzji skoncentrowałem się poniekąd na obrzeżach odbioru "Zapomnianej wyspy", ale nie chcę powtarzać peanów z tekstu o poprzednim tomie cyklu. Zapewniam jednak, że poziom jest wyrównany, a ja sam umieram z ciekawości - co będzie dalej...
Na deser - znaleziona przypadkiem ballada teksaskiego pieśniarza folkowego Jeda Maruma, inspirowana "Zapomnianą wyspą" właśnie:
5 / 6
Na ucho: The Chieftains, płyta "The Long Black Veil"
--
1) Opieram się na chronologii opracowanej na stronie hmssurprise.org.
2) W 2000 roku w identyczny sposób udało mi się uciec przed dramatyczną burzą na Mazurach.
3) Kapitan William Blight w 1789 w trakcie rejsu w rejonie Tahiti padł ofiarą buntu, któremu przewodził oficer Fletcher Christian. Buntownicy zaopatrzyli Bligha i 18 wiernych mu członków załogi tylko w szalupę, małe zapasy żywności, sekstant, zegarek kieszonkowy, natomiast mapy i kompas zatrzymali dla siebie. Bligh posiadał jednak znakomite umiejętności nawigacyjne. Dzięki nim dokonał rzeczy prawie niemożliwej, pokonując 6701 km i docierając do Timoru (kolonia holenderska) po 48 dniach podróży. Więcej na temat buntu na "Bounty" można przeczytać tutaj.
Jestem zakochana w filmie i od lat obiecuję sobie sięgnąć po książki.
OdpowiedzUsuńJa tak właśnie zbierałem się 7 lat (!), aż przekonał mnie Krzysztof Schechtel, który w pierwszym numerze biblionetkowego Literadaru poświęcił O'Brianowi świetny tekst. No i wsiąkłem - obecnie jakoś co trzecia książka po którą sięgam, to kolejny O'Brian. Polecam z całkowitym przekonaniem.
UsuńA do filmu regularnie wracam co najmniej raz do roku - podobnie jestem w nim zakochany.
Pozdrawiam serdecznie.
Nie oglądałam ani filmu, ani nie czytałam książki, ale Twój post zdecydowanie zmotywował mnie do sięgnięcia do lektury O'Briana.
OdpowiedzUsuń