Przejdź do głównej zawartości

30. rocznica śmierci Stanisława Rembeka

Stanisław Rembek w swoim mieszkaniu, 1967.
Źródło: EAST NEWS fot. Danuta Łomaczewska, repr. za www.rp.pl
Dziś mija 30 lat od śmierci Stanisława Rembeka, jednego z najważniejszych dla mnie polskich pisarzy. W II RP zasłynął dwoma powieściami o wojnie polsko-bolszewickiej, z których druga - "W polu" - uznana została za arcydzieło prozy batalistycznej i antywojennej przewyższające "Na zachodzie bez zmian" Remarque'a (opinia Marii Dąbrowskiej). W PRL - z powodu tematyki - stał się pisarzem niedrukowalnym, a tylko dzięji pomocy Bolesława Piaseckiego opublikował powieść okupacyjną "Wyrok na Franciszka Kłosa" (1947) i opowiadania o powstaniu styczniowym (1956). Następne lata przeżył pisząc do szuflady, przytrzaśnięty całkowitym zakazem publikowania. Zmarł w nędzy, schorowany i zapomniany w wieku 84 lat. Z niepamięci wydobyła go dopiero pośmiertnie Joanna Siedlecka ("Wypominki"), a Grzegorz Łatuszyński opublikował w wydawnictwie Agawa chyba cały jego dorobek (w tym dzienniki z wojny 1920 roku i z lat okupacji). Osobie Rembeka i jego arcydziełu poświęciłem swego czasu tekst, który pisany kilka lat z recenzji rozrósł się w rodzaj hołdu (może eseju?) dla tego na wskroś oryginalnego  i wybitnego pisarza. Człowieka o szalenie przenikliwym spojrzeniu na polską historię, niewygodnego, niepokornego (dziesięciolecia zapisu cenzury nie zmusiły go do kompromisu w twórczości!). To indywidualność literacka, o której warto przypominać i propagować, by kiedyś może został doceniony tak, jak na to zasługuje. Dlatego zapraszam do lektury tekstu

Przytrzaśnięty ciszą
(o Stanisławie Rembeku i jego "W polu")


- ale przede wszystkim zachęcam do lektury prozy jego samego: powieści, opowiadań, dzienników. Warto.

Komentarze

  1. Pamiętam Twoją recenzję "W polu" jeden z lepszych tekstów w książkowej blogosferze w ogóle, który powstrzymuje mnie przed wychodzeniem z własnym tekstem, choć po tym jak wyczytałem, że to proza "zabawna, pisana lekko i ironicznie. Niemal każda postać została sportretowana z satyrycznym zacięciem, przez co książka przypomina nieco "Paragraf 22" czy Szwejka" niewiele mi już brakowało.
    Rembek nie był kompletnie zapomniany, bo jednak "Wyrok" miał potem jeszcze dwa wydania, co prawda zmienione w stosunku do tego z 1947 r. a "W polu" było wydane też w latach 80-tych w drugim obiegu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka opinia, zwłaszcza Twoja, to dla mnie nobilitacja :) Ale fakt, że to jeden z moich najbardziej osobistych tekstów (obok rocznicowego tekstu o Brodskim i wspomnienia o Kaczmarskim pisanego dzień po jego śmierci). Ale niech Cię on nie powstrzymuje przed własnym! Zaś to co przytaczasz, wprawiło mnie w osłupienie... Pamiętasz gdzie to znalazłeś?

    I tak, masz rację co do "niekompletnego" zapomnienia. Tyle, że te reedycje nie poprawiły niestety sytuacji... Dopiero po "Szwadronie" coś w ogóle drgnęło, a najwięcej "zrobiły" reedycje "Agawy".

    OdpowiedzUsuń
  3. To wpis na http://literackiekresy.blogspot.com/2015/01/w-polu-stanisaw-rembek.html Podjąłem nawet próbę merytorycznej dyskusji ale po rozbrajającej argumentacji "Upieram się, że ja tam jednak widzę humor" ręce mi opadły i dałem sobie spokój. Miałem już doświadczenia z tego typu dyskutantką i wiem że to do niczego nie prowadzi.

    Nie odmawiając zasług "Agawie" to jednak trochę ta jej edycja jest siermiężna. Wcześniej PIW wydał "W polu" w znacznie lepszej szacie graficznej ale książka wydaje mi się, że też przeszła bez echa. Może gdyby tam były jakieś wampiry, czary i sceny erotyczne, no i odpowiedni marketing byłoby inaczej, bo kto będzie dzisiaj inwestował w jakąś książkę o wojnie sprzed prawie stu lat. Przy okazji mógłby ktoś wznowić książkę Lalaka o Rembeku bo to szczecińskie wydanie wygląda jak wydawnictwo podziemne.

    OdpowiedzUsuń
  4. A u mnie "Nagan" leży i czeka, choć brat już dawno mówił, żebym koniecznie przeczytała. Nie wiem, czego się po tej literaturze spodziewać (bardziej Hemingway czy Shaw?). Ale że widzę między tobą i mną czytelnicze zbieżności (Kofta - tak!, Cejrowski - dziękuje, postoję...), sięgnę po Rembeka na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Hemingway, Shawa nie czytałem... Bardziej chyba Remarque (przesłanie), a jeszcze bardziej Norman Mailer ("Nadzy i martwi") i James Jones ("Cienka czerwona linia"). Ale to subiektywne skojarzenia.

      Usuń

Prześlij komentarz