Przejdź do głównej zawartości

Josif Brodski, "W krainie jezior"

W te dni, w tym kraju, wśród dentystów, których
córki obnoszą kostiumy najlepsze z Londynu, których zaciśnięte kleszcze
wznoszą jak sztandar nieznany do góry
czyjś Ząb Mądrości - ja, com w ustach zmieścił
ruinę starszą niż Partenon  dumny,
ja, szpieg, dywersant, as piątej kolumny
cywilizacji zgniłej - a z profesji
profesor sztuki słowa - jam tu żył,
w college'u blisko Wielkiej Słodkiej Wody,
gdzie w każdy wtorek na tubylcach młodych
ćwiczyłem sztukę wypruwania żył.

Wszystko, com pisał w te dni, nieodmiennie
musiało kończyć się na wielokropku.
Nie rozpinając ni guzika, sennie
padałem w pościel. I jeżeli w mroku
odnajdywałem gwiazdę na suficie,
gwiazda umiała, w myśl reguł ciążenia,
zbiec po policzku na poduszkę szybciej,
nim pomyślałem początek życzenia.

(1972, tłum. Stanisław Barańczak)

(Fot. z archiwum Zeszytów Literackich)

Komentarze

  1. Z tego co wyczytałam, to chodzi o pobyt w Ann Arbor (w stanie Michigan), zaraz po przyjeździe do USA.
    Znalazłam wypowiedź Brodskiego na temat tego wiersza w książce "Joseph Brodsky: Conversations", z której cytuję:

    - I've noticed that a number of your poems, for example, "In the Lake District" have comic undertones. (...) I think of the metaphor of the ruins of the Parthenon as decaying teeth
    - (JB) The whole point is that it is not a metaphor actually. It's very literal - especially since I came to Ann Arbor, with my Russian dental work, so to speak. It's not dental work, actually, it's something opposite to dental work.
    I was having some trouble, and friends took me to the doctor. He extracted about five at once, at one round. I don't really remember how I made it home. The moment I hit the bed, the postman rang the bell, and there was a bill. So I almost had the feeling that the doctor was dragging my teeth out with one hand and writing the bill with the other. But the thing is, the building I teach in is right next to a dental school, and there are all kinds of emblemata and even statues. Some modern sculpture that manifests the progress of this discipline. Hence the poem.

    pozdrawiam, matali

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, kapitalnie, że zadałaś sobie trud wydłubania takiej wypowiedzi. Mam taką refleksję, że w jego twórczości niesamowita jest pewna transkontynentalność. To znaczy pewna mieszanka wrażliwości i twardości. Z korzenia słowiańska, bo jednak wyrosła z "serdceszczipatelnoj" wrażliwości rosyjskiej, czy słowiańskiej, duszy - przecież nie do podrobienia u romantyków niemieckich czy z innych części świata, no może poza Polakami - ale tymi nie uwikłanymi w wątki ojczyźniane. Z drugiej jednak strony - Brodski od początku, przynajmniej od zesłania, czerpie z anglosaskiego dystansu, przetwarzanego na własną wersję nie-wisielczej-ironii. To połączenie sprawia wrażenie, że nic nie jest w stanie wybić go z równowagi. Za to wszystko możemy przekuć w powiększenie wiedzy o sobie albo o świecie (a przeważnie i jedno i drugie, bo czy nie jesteśmy częścią świata?). Przepraszam, że się rozpisałem - rzadko mam okazję wymienić myśli o JB.

    Te akurat rozmowy, na które się powołujesz, nie wyszły po polsku; niestety brakuje mi osobiście wielu publikacji w polskich przekładach - od "Nowych stancy dla Augusty", które chciałbym przeczytać w autorskim układzie, po - ponoć kapitalne - opracowanie Walentiny Połuchinej „Euterpe i Klio Iosifa Brodskiego”. Cóż, może kiedyś.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam nadal. Brodski raczej zagościł tu na dłużej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz