Przejdź do głównej zawartości

Harry Holmes i karuzela omyłek (Jo Nesbo, "Trzeci klucz")

To czwarty tom przygód Harry'ego Hole'a (dwóch pierwszych nie czytałem). Hole, zmagający się z pokusami typowymi dla niepijącego alkoholika, próbuje dopaść sprawcę krwawego napadu na bank, a zadanie ma niełatwe, bo nie dysponuje niemal żadnymi śladami - poza nagraniem samego wydarzenia, bardzo jednak enigmatycznym. Wspiera go policjantka obdarzona wyjątkowo dobrą pamięcią do twarzy. W tym samym czasie śmiercią samobójczą ginie przyjaciółka Harry'ego z dawnych lat. Kłopot w tym, że feralnej nocy on sam u niej gościł, tylko nie za dobrze to pamięta…

Norweskiego pisarza cenię głównie za szorstki, zwięzły styl i bezpardonowe prowadzenie intrygi. Słabością każdego cyklu, jeśli nie czyta się go na bieżąco, jest pewność, że bohater dożyje końca powieści (no, chyba że jest to powieść ostatnia). Ale Nesbo i tak potrafi odpowiednio zagęścić atmosferę. W poprzednim tomie (ale, z tego co słyszałem, to w pierwszym też) udowodnił, że potrafi zaskoczyć niespodziewnym zgonem, więc czytelnik nie ma komfortu typowego dla bardziej zachowawczych autorów. Kłopoty Harry'ego pogłębiają wrażenie osaczenia, bo w końcu nie wiadomo czy to on sam nie jest mordercą, którego ściga. Co prawda w finale karuzela błędnie typowanych winnych w obu sprawach przyspiesza zdecydowanie nadmiernie, przez co wybija z klimatu i ociera się o - niezamierzoną chyba - śmieszność, ale jestem w stanie przymknąć na to oko, gdyż na plus działają nieźle oddane realia drobiazgowej policyjnej roboty, no i pobudzająca czujność obecność śliskiego skurvensena Toma Waalera - niebezpiecznej, przebiegłej kreatury w Wydziale Zabójstw.

Ode mnie: 5,0 / 6


Jo Nesbø, Trzeci klucz (Sorgenfri) ; Tłum. Iwona Zimnicka. Wrocław : Wydawnictwo Dolnośląskie, 2010.




Komentarze

  1. Czytałem tylko "Pierwszy śnieg". Podobało mi się, ale trafiło akurat krótko przed czasem, gdy literatura sensacyjno-kryminalna wypadła z mych łask. Choć przyznam, że akurat skandynawski kryminał ciągle nieco mnie kusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ogólnie do skandynawskich kryminałów nie pałam entuzjazmem, mimo kilku prób. Po JN sięgnąłem gdyż jest to jedyny pisarz o jakim z uznaniem raczył wypowiedzieć się Ellroy. Czytałem też Manlekka, Theorina i coś tam jeszcze - ale po Ellroyu wszystko wypada blado. Nesbo(-wi) też trochę brakuje, ale nie jest źle - póki co piątki zbiera :)

      Usuń

Prześlij komentarz