Przejdź do głównej zawartości

Gra o tron (Zbigniew Nienacki, "Dagome Iudex")

Mechanika zdobywania i utrzymania władzy, manipulacji ludem i innymi władcami, instrumentalne wykorzystanie ludzkich słabości - stanowi, poza przygodowo-historycznymi realiami, najbardziej interesującą warstwę ostatniej powieści Nienackiego.

Pisarstwo Nienackiego kierowane do osób dorosłych owiewała w PRL aura skandalu, z racji bezpruderyjnego podejścia autora do relacji damsko-męskich, do seksu w szczególności. Dobitnym tego wyrazem są opublikowane w 1983 roku (zaraz będzie 40 lat!) Skiroławki, dziś cieszące się niszową ale wierną gromadką fanów (o tym dlaczego uważam Raz w roku w Skiroławkach za powieść bliską geniuszu pisałem w tekście Dekameron.pl). W tym nurcie mieści się też późniejszy o cztery lata Wielki las. Zaś ostatnim dziełem literackim Nienackiego jest powieść w trzech tomach (tak, to nie trylogia), poświęcona prapoczątkom państwa polskiego, a dokładnie - pradziadowi Mieszka I. Dzieło nie miało lekkiego życia wydawniczego - trzeci tom (dziś najtrudniejszy do zdobycia) trafił na rynek dopiero w rok po dwóch pierwszych. Zresztą w tamtym czasie mało kogo interesowała polska prehistoria, bo czasy były burzliwe i największą popularnością cieszyły się pozycje poświęcone nie zamierzchłym dziejom, a współczesności i historii najnowszej (pierwsza z tego nurtu umownie nazywanego rozliczeniowym była chyba Przerwana dekada - wywiad-rzeka z Edwardem Gierkiem). W efekcie dzieło autora "Skiroławek" przeszło bez większego echa. I nie pomogło mu drugie wydanie, które ukazało dekadę później nakładem żony po pisarzu, pod innym tytułem i całkowicie pozbawione promocji. Zaś trzecie ukazało się w limitowanym nakładzie i tylko w sprzedaży wysyłkowej. Za to w 2014 roku światło dzienne ujrzała oficjalna edycja elektroniczna.

Nienacki zdecydował się fikcją literacką wypełnić "brakujący pierwszy rozdział" (zwrot Pawła Jasienicy) historii Polski. Sięgnął przy tym do konwencji fantasy, tworząc entourage, któremu bliżej do klimatów Roberta E. Howarda i jego świata Conana z Cymmerii, niż prozy J.R.R. Tolkiena. Tak więc nasz bohater, zrodzony z nasienia olbrzyma Dagobert, opuszcza Byzantion, gdzie odebrał wychowanie - i przybywa do nieznanego kraju leżącego za rzeką Viaduą (zwaną później Odrą). Jest druga połowa IX wieku. Gnany Żądzą Czynów, chorobą olbrzymów, Dago rozpoczyna wędrówkę po ziemiach, które zamierza objąć swoim panowaniem.

Opowieść Nienackiego to oczywiście fikcja, jakkolwiek u jej podwalin leżą pierwsze strony Jasienicowej "Polski Piastów". Konwencja przygodowego eposu nie kłóci się z widoczną gołym okiem wiedzą autora o odkryciach archeologicznych i hipotezach na temat pra-Piastów. Realia i otoczenie oddane są nad wyraz sugestywnie, doprawione barwnie zarchaizowanym nazewnictwem geograficznym (jakkolwiek podobno niektórym purystom spędza sen z powiek anachroniczna obecność kaleson). Nienacki z widoczną uciechą bawi się przy tym polskim dziedzictwem kulturowym, aranżując sytuacje, które w innych, przetworzonych wersjach dziś znamy są jako legendy - o Popielu czy Smoku Wawelskim - lub przepisując po swojemu genezę symboli narodowych. Natomiast elementy fantastyczne, wplecione w fabułę, są z reguły nie tyle czystym gatunkowo fantasy, co po prostu wyrazem ówczesnego postrzegania świata, w którym królują pogańskie wierzenia pożenione z respektem wobec szeroko pojętej natury i specyficzną bojaźnią. W rzeczywistości więc elementy nadprzyrodzone, gdy przyjrzeć im sie bliżej, są w "Dagome Iudex" efektem wierzeń, złudzeń, namiętności i co najwyżej działania ziół, nie zaś fantastyką jak u Tolkiena. Sam Dago zręcznie tę "magię" wykorzystuje dla swoich potrzeb, dążąc do zdobycia władzy i później ekspansji terytorialnej.

Bo Dagome Iudex to jednak przede wszystkim traktat o władzy. Często przywoływana w powieści, jako źródło mądrości Dagona, Księga Grzmotów i Błyskawic (fikcyjna), dzieło pochodzenia bizantyjskiego - bo tam wychował się przyszły pradziad Mieszka I - jest w istocie remiksem znanych dzieł Tzu Sun i Niccolo Macchiavelliego. Trudno w tym przypadku ukryć, że - podobnie jak w pierwowzorach - niemal każdy cytat z niej wzięty brzmi nad wyraz aktualnie (a raczej po prostu ponadczasowo). To właśnie mechanika zdobywania i utrzymania władzy, manipulacji ludem i innymi władcami, instrumentalne wykorzystanie ludzkich słabości - stanowi, poza przygodowo-historycznymi realiami, najbardziej interesującą warstwę ostatniej powieści Nienackiego. Zresztą w trzeciej części, kiedy za przyczyną kobiety Dago gubi sprawczość i inicjatywę, książka nieco traci na dynamice - ale ostatecznie inaczej jego synowie (których imiona znamy z kroniki Galla, tyle że Nienacki pozwala sobie na pewne przesunięcia w genealogii Piastów) być może nie dostaliby swoich "pięciu minut".

Niektórych może odrzucić wszechobecna w powieści brutalność, a także wysokie nasycenie pozbawioną wszelkich zahamowań moralnych, z gruntu naturalistyczną erotyką, ale trudno zaprzeczyć, że od zarania dziejów seks był zarówno narzędziem manipulacji jak i wywierania fizycznej lub/i psychicznej przewagi - aż po bezpośrednią przemoc. Nie jest to wynalazek Nienackiego, nawet jeśli jego wizja tej sfery życia Prasłowian może budzić odruchowy sprzeciw. Zapewne jeszcze większy budziła 30 lat temu, ale obecnie nie odbiega od koktajlu intryg, erotyki i przemocy przyrządzonego choćby przez George'a R. R. Martina, a także z sukcesem serwowanego w takich serialach jak "Rzym" czy właśnie "Gra o Tron". Zresztą wystarczy sięgnąć po niemłody już film Paula Verhoevena "Ciało i krew" (1986), by odkryć, że bezpruderyjne podejście do historii średniowiecza nie jest wynalazkiem ostatnich lat. Nie mogę też oprzeć się wrażeniu, że Nienacki znał film skandalizującego Holendra. Ogólnie zmierzam do tego, że w rękach odważnego adaptatora (np. Smarzowskiego) mógłby z Dagome Iudex wyjść bardzo dobry serial. Być może nie jest to powieść wybitna, ale pod wieloma kątami wyprzedzająca swoje czasy, a w dorobku rodzimej literatury - zupełnie wyjątkowa. Swoją drogą Dago Piastun nie jest jedynym białowłosym mistrzem szermierki w polskiej fantasy, ale to zapewne tylko dość zbieg okoliczności.

Ode mnie: 5,0 / 6
Cząstkowo: 5,5 (t.1) 5,0 (t.2) i 4,5 (t.3)


Zbigniew Nienacki, Dagome Iudex (t. 1.: Ja, Dago; t. 2.: Ja, Dago Piastun; t. 3.: Ja, Dago Władca).  Olsztyn: Wydawnictwo Pojezierze, 1990.



Komentarze

  1. Kusisz tym Nienackim, oj kusisz. Na razie znam go tylko z dawnych czasów od strony młodzieżowej. Jednak nie zawiodłem się ni razu na książkach, po które sięgnął po części z Twojego polecenia, więc... Może pora poszperać za tymi Skiroławkami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo słyszałam o tych powieściach i w końcu muszę po nie sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz