Rubaszno-przaśna stylistyka, w której króluje radosna rewizja baśniowych mitów.
Po dwunastoletniej przerwie wracam do twórczości Anny Brzezińskiej, której Wody głębokie jak niebo są jedną z moich ulubionych książek fantasy. Tamten zbiór opowiadań ociekał klimatem włoskiego renesansu, specyficzną melancholią i nieco szekspirowskim fatalizmem. W Wilżyńskiej Dolinie jest zupełnie inaczej - to rubaszno-przaśna stylistyka, w której króluje radosna rewizja baśniowych mitów. Wbrew jednak zabawnej żonglerce archetypami i stereotypami, do Doliny nie mają wstępu nowoczesność i wywrotowe treści, niczym w Ciemnie, wsi z Teatru TV wg tekstu Marka Rębacza (1995). Z drugiej strony misjonarze od opata też są tu intruzami, bo konserwatyzm zamkniętego kręgu wioski bynajmniej nie ma swojego podłoża w kościelnej wierze, a raczej w prastarych gusłach. Centralna postać zbioru, Babunia Jagódka, balansuje między budzonym w mieszkańcach wioski respektem, a wynikającą z inności niechęcią tej samej zresztą zbiorowości. Bez Babuni wiele spraw by się nie powiodło, przeto jej pozycja społeczna stopniowo ewoluuje. Sporo tu żartobliwych i jednocześnie celnych obserwacji na temat natury ludzkich namiętności i pożądań - różnorakich, bo i tych do osób, i tych do miena - a Brzezińska ma lekkie pióro, bawi się archaizacją i potrafi uroczo kręcić frazą. Cudownie czytało się ten zbiór w środku lata, a najlepsze jest oczywiście opowiadanie o kocie.
Ode mnie: 5,0 / 6
Anna Brzezińska, Opowieści z Wilżyńskiej Doliny. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016.
Komentarze
Prześlij komentarz
Co myślisz?