Patrick deWitt, "Bracia Sisters"
Powieść
trochę gawędziarska, trochę humorystyczna, trochę łotrzykowska - ot,
dwaj bracia bandyci, obdarzeni przeciwstawnymi osobowościami (narrator
Eli jest tym bardziej introwertycznym i refleksyjnym) przemierzają Dziki Zachód w celu,
wykonania pewnego zlecenia (zlecenia, oczywiście, na kogoś). Spotykają
galerię postaci tak barwną, że skojarzenia z filmami Coenów nasuwają się
same. Książka sprawnie napisana, czyta się nad wyraz miło - niby nie
arcydzieło, ale na szczęście dalekie od pustej żonglerki gatunkowymi
kliszami. A że westerny mało kto już pisze - tym większy plusik.
5 / 6
Johan Theorin, "Nocna zamieć"
Chyba mam jakiś defekt związany ze skandynawskimi kryminałami, bo jak już sięgnąłem po jeden z nich, okazało się, że po paru miesiącach prawie nic z niego nie pamiętam. Specjalnie wybrałem książkę cieszącą się dobrą opinią, ale nie z tych najpopularniejszych, a także nie związaną z socjologicznym nurtem post-larssonowskim. Po lekturze wystawiłem czwórkę, ale poza tym o czym to było? Coś z latarnią morską, zimnem, wiatrem i tajemnicą. Tyle, że tak samo można streścić "Tatusia Muminka i morze", a to chyba jednak inna książka była... Trochę mi wstyd, ale naprawdę, może to nie mój nurt jest...
4 / 6
Marcin Wroński, "Skrzydlata trumna"
Po przytłaczającym "A na imię jej będzie Aniela", stanowiącym trzeci, okupacyjny tom cyklu o komisarzu Maciejewskim, lubelski autor rozszczepia fabułę, od tej pory prowadząc równolegle powojenne losy komisarza (już byłego, jako że jest rok 1945 i Zyga siedzi na w więzieniu na Zamku) oraz wątek przedwojenny, który wraca we wspomnieniach. Tym razem na tapecie lądują motywy gospodarcze (zaczyna się od domniemanego samobójstwa w wytwórni samolotów), a Wrońskiemu wychodzi jeden z łatwiej przyswajalnych i czystszych gatunkowo tomów cyklu. Na szczęście jest też drugie dno, w postaci intrygi sięgającej układów i układzików przemysłowo-politycznych z akcentami wojskowymi. Tym razem jest jednak mniej mrocznie, za to dostajemy więcej pysznych, po chandlerowsku ironicznych obserwacji i po wrońsku zgryźliwych ripost. Słowem - do akcji wraca stary dobry przedwojenny Maciejewski. A autor zgarnia Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników 2013.
Po przytłaczającym "A na imię jej będzie Aniela", stanowiącym trzeci, okupacyjny tom cyklu o komisarzu Maciejewskim, lubelski autor rozszczepia fabułę, od tej pory prowadząc równolegle powojenne losy komisarza (już byłego, jako że jest rok 1945 i Zyga siedzi na w więzieniu na Zamku) oraz wątek przedwojenny, który wraca we wspomnieniach. Tym razem na tapecie lądują motywy gospodarcze (zaczyna się od domniemanego samobójstwa w wytwórni samolotów), a Wrońskiemu wychodzi jeden z łatwiej przyswajalnych i czystszych gatunkowo tomów cyklu. Na szczęście jest też drugie dno, w postaci intrygi sięgającej układów i układzików przemysłowo-politycznych z akcentami wojskowymi. Tym razem jest jednak mniej mrocznie, za to dostajemy więcej pysznych, po chandlerowsku ironicznych obserwacji i po wrońsku zgryźliwych ripost. Słowem - do akcji wraca stary dobry przedwojenny Maciejewski. A autor zgarnia Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników 2013.
5 / 6