Złoto Gór Czarnych (Tom Clavin, Bob Drury, "Serce wszystkiego, co istnieje. Nieznana historia Czerwonej Chmury, wodza Siuksów")
Jakoś tak się składa, że z na wskroś wspaniałej Serii Amerykańskiej wydawnictwa Czarne sięgam głównie po tomy związane z Dzikim Zachodem i podbojem Pogranicza (przy czym szereg innych tytułów zapisuję do późniejszej lektury). Tom poświęcony wodzowi Siuksów Czerwonej Chmurze nie jest w zasadzie "tylko" biografią. Życie Czerwonej Chmury - poza Szalonym Koniem i Siedzącym Bykiem najbardziej znanego spośród przywódców tej grupy plemion - jest osią, na której autorzy snują kompleksową panoramę wojen toczonych w Montanie, Wyoming i na Terytorium Dakoty od wczesnych lat 1850. do Masakry Fettermana (1866), będącej kulminacyjnym epizodem tzw. Wojny Czerwonej Chmury. Zwycięstwo pod Fortem Phil Kearny zapewniło temu wodzowi miejsce w historii, a było także pierwszym triumfem młodego jeszcze wówczas Szalonego Konia, dziesięć lat później jednego z głównych architektów zwycięstwa nad Custerem (1876). Obdarzony nieczęstym u Indian zmysłem taktyczno-strategicznym Czerwona Chmura był jednym z głównych orędowników współpracy międzyplemiennej, wskutek czego na przykład wiktoria z 1866 roku była wspólnym sukcesem dwóch odłamów Siuksów, ale także Czejenów i Arapahów. I bez tej współpracy nie byłaby możliwa.
Wojna o święte dla Indian Góry Czarne i o likwidację przecinającego je Szlaku Bozemana (chodziło też o integralność zamieszkanego przez Siuksów Oglala tzw. Kraju Rzeki Powder) to główna treść dorosłego życia wodza, który był synem alkoholika z zupełnie innego odłamu niż ten, w którym przyszło mu żyć. Jedyne co może drażnić w opisie jego dość wyjątkowego - tak ze względu na niską pozycję "startową", jak i na osiągnięty poziom autorytetu - życiorysu, to charakterystyczne dla amerykańskich biografistów nadużywanie wartościowania w stopniu "naj" ("najważniejszy", "najwybitniejszy" itp.). Charyzmą i wybitnością Czerwonej Chmurze nie ustępują Szalony Koń i Siedzący Byk, a w odniesieniu do życia w rezerwacie jego dyplomatyczne talenty przewyższa, jak się zdaje, Komancz Quanah Parker. Zaś życiorys Czerwonej Chmury jest fascynujący sam w sobie i nie potrzebuje takiego "podkręcania". Mimo tego mankamentu stylistycznego, i tak mniej rzucającego się w oczy niż w biografii Kita Carsona, Serce... czyta się jak doskonałą, pełną szczegółów powieść.
Ilustracja Józefa Marka do Ostatniej walki Dakotów (źródło) |
Ode mnie: 5,5 / 6
Bob Drury, Tom Clavin, Serce wszystkiego, co istnieje. Nieznana historia Czerwonej Chmury, wodza Siuksów (The Heart of Everything That Is: The Untold Story of Red Cloud, An American Legend) ; tł. Adam Czech. Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2017.
Na pierwszy rzut oka pkmyślałem, że właśnie o Szklarskich będzie :)
OdpowiedzUsuńPS. Też siedzę na Pograniczu, bo czytam "Syna" :D
Mnie się - o zgrozo - chyba Pogranicze odrobinę przejadło, ale od marca w zasadzie nie wychodzę z tematu :)
UsuńNigdy nie miałem wielkiej fazy na kowbojów i Indian, nie czytałem też za wiele "samodzielnie" w szkole podstawowej, ale "Złoto Gór Czarnych" przeczytałem bardzo chętnie i to chyba nawet dwa razy. Do dziś pamiętam, gdzie leżały na półce te trzy tomy.
OdpowiedzUsuńJa mam swoje do dzisiaj, podobnie jak cztery powieści Okonia - o Tecumsehu i Czarnym Jastrzębiu. Dorzucam w bonusie ilustrację ze Szklarskich, wzorowaną na okładkowej fotografii :)
UsuńWychowywałem się na "Złocie Gór Czarnych", czytałem ten cykl chyba 3 razy i w dzieciństwie to Tehawanka był moją ulubioną postacią literacką. Dzięki za przypomnienie tych czasów :) Chętnie sobie odświeżę tamtą historię przez przeczytanie "Serca wszystkiego, co istnieje".
OdpowiedzUsuńZe mną było podobnie, plus cykl Okonia o Tecumsehu i jego pogrobowcach. A w "Sercu..." mamy dopełnienie tamtej opowieści, zwłaszcza III tomu trylogii. Bardzo polecam, a jeszcze lepsza lektura to "Imperium księżyca w pełni" wydane w tej samej serii - o Komanczach. Fascynująca.
Usuńhttp://zaokladkiplotem.pl/2015/10/s-c-gwynne-imperium-ksiezyca-w-peni.html
Dzięki za podsunięcie kolejnej lektury. Niezwłocznie sobie ją zapisuję :)
OdpowiedzUsuńDzięki tej książce po ponad 20 latach wróciłem do tematyki indiańskiej. Dużo wiedzy nowej dla mnie, szczególnie o ekspansji Siuksów na Zachód i o okrucieństwie rytualnym, na granicy niemal sadyzmu. Trzeba będzie sięgnąć po pracę o Komanczach z serii Czarnego. Dziękuję za podrzucenie lektury.
OdpowiedzUsuńKsiążka Gwynne'a o Komanczach jest jeszcze lepsza: http://www.zaokladkiplotem.pl/2015/10/s-c-gwynne-imperium-ksiezyca-w-peni.html . Świetnie napisał też Hampton Sides o Kicie Carsonie, choć to nieco inna perspektywa.
UsuńCzarnemu za całą tą serię należy się pomnik - dla mnie to wydarzenie książkowe dekady :)