Przejdź do głównej zawartości

Między światami (Paulette Jiles, "Nowiny ze świata")

Autorka koncentruje się na emocjach nie podbijając sztucznie tonu, raczej eksponując drobne gesty oraz bezbłędnie wykorzystując dramatyzm - ale i humor! - sytuacyjny.



Skromna rozmiarowo westernowa powieść nieznanej u nas przeszło 70-letniej, zamieszkałej w Teksasie pisarki, to studium - by tak rzec - "powrotnej adaptacji" dziecka porwanego przez Indian i odbitego po kilku latach przez białych. W amerykańskiej historii takich przypadków było niemało. Najsłynniejszy z nich, czyli losy Cynthii Ann Parker, został wnikliwie opowiedziany w porywającej pracy S. C. Gwynne'a Imperium księżyca w pełni. Jak pisze autorka w posłowiu, niemal wszystkie próby powrócenia białych dzieci na amerykańskiej ojczyzny łono kończyły się niepowodzeniem, tj. o ile stosunkowo łatwo, pomimo koszmaru porwania i śmierci bliskich, wchodziły one w świat Indian, to porażką kończyło się wdrażanie ich z w życie wśród białych rodzin już po "odzyskaniu" z rąk plemion. Czy opór dziecięcej psychiki był zbyt duży, czy może jednak indiańska kultura była przyjaźniejsza, bardziej otwarta i harmonijna, i przez to łatwiej przyswajalna przez dziecięcą osobowość - co nie działało już w drugą stronę, kiedy dziecko zderzało się się z pełną wyższości cywilizacją białych, przeważnie charakteryzujących się zerową empatią w tym szczególnym dla takiego dziecka momencie?

Paulette Jiles (fot. Bill Sallans / Texas Monthly)
Paulette Jiles w wyważony sposób wskazuje na złożoność przyczyn tego zjawiska, w prostej ale zbudowanej na subtelnościach historii takiej właśnie odbitej z plemienia Kiowa dziesięcioletniej Niemki, którą na prośbę znajomego eskortuje do wujostwa pewien emerytowany wojskowy, kapitan Kidd - weteran szeregu wojen, obecnie trudniący się objazdowymi publicznymi odczytami nowin z bieżącej prasy. Szorstki w obyciu starszy mężczyzna z trudem ale z łagodnością przebija się przez pancerz wyobcowania i rozpaczy małej Johanny, która początkowo przypomina skrajnie przerażone zwierzątko. Ich relacja, budowana wśród trudów i niebezpieczeństw teksaskich szlaków, od początku naznaczona jest cieniem nieuchronnego rozstania. Stąd wpisany w nią tragizm, z którego kapitan od początku zdaje sobie sprawę, zaś dziecko orientuje się dopiero z czasem. Paradoksalnie więc więź, która ułatwia adaptację, staje się jednocześnie obciążeniem. [SPOILER-ZAZNACZ] I jakkolwiek zakończenie jest dobrze umotywowane osobowością kapitana Kidda, to w świetle wiedzy historycznej wydaje się, że taki a nie inny finał jest ze strony pisarki bardziej gestem litości wobec małej Johanny, aniżeli realistycznym ujęciem tematu. Tak czy inaczej przyjmuje się go z ulgą. [KONIEC SPOILERA]

Tym bardziej, że narracja Jiles angażuje mocno - i to nie tylko z powodu przejmującego tematu czy chwytającej za serce dziecięcej bohaterki, ale także dzięki oszczędnemu, pozbawionemu wielkich słów stylowi. Autorka koncentruje się na emocjach niecodziennej pary nie podbijając sztucznie tonu, raczej eksponując drobne gesty oraz bezbłędnie wykorzystując dramatyzm - ale i humor! - sytuacyjny. Dzięki temu udało jej się zamknąć subtelną i refleksyjną opowieść w niespełna dwustu stronach, co w dobie rozpasanych objętościowo bestsellerów jest nie lada wyczynem. Nowiny ze świata po trosze zbliżają się do klasycznego Prawdziwego męstwa Charlesa Portisa, ale teksaska pisarka wygrywa ze swoim starszym kolegą po piórze przede wszystkim powagą. U niej elementy humoru pomagają oswoić dramatyzm sytuacji, ale nigdy w nie przeradzają się w akcenty jawnie komediowe, a u Portisa ton całej opowieści był znacznie lżejszy. Z drugiej jednak strony pojawiające się w niektórych omówieniach odwołania do twórczości Cormaca McCarthy'ego to pomyłka - Paulette Jiles daleko do apokaliptycznych i filozoficznych klimatów laureata Pulitzera. Łączy ich bodaj tylko brak wyróżnienia dialogów. Skądinąd osobiście nie mogłem oprzeć się skojarzeniu kapitana Kidda z twarzą Tommy'ego Lee Jonesa, który wyjątkowo często gościł na koźle rozmaitych konnych zaprzęgów: w Na południe od Brazos, Trzech pogrzebach Melquiadesa Estrady i Eskorcie. Potencjalna ekranizacja Nowin ze świata idealnie by doń pasowała. Mam też nadzieję, że Wydawnictwo Czarne sięgnie po The Color of Lightning tej pisarki - powieść o Teksasie tuż po wojnie secesyjnej, w której to książce po raz pierwszy pojawiają się niektórzy bohaterowie Nowin...

Ode mnie: 5,5 / 6

Na ucho: 





Paulette Jiles, Nowiny ze świata (News of the World); przeł. Tomasz S. Gałązka. Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2018.




Komentarze

  1. Ha, taki ze mnie kozak, że byłem aż do Twojej recenzji przekonany, że to literatura faktu. Tytuł i wydawnictwo mnie zwiodły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe :🙂 Bywa, ja z kolei nie tak dawno temu bylem pewien, że "Austerlitz" Sebalda jest o epoce napoleońskiej, tak że tego... 🙂

      Usuń

Prześlij komentarz