Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą Lektura z 2018

Podróż do kresu świata (William Golding, "Piekło pod pokładem")

O ile w tej odsłonie trylogii dramaturgia dobrze niesie egzystencjalne przesłanie, to trudno pozbyć się wrażenia jego znikomej odkrywczości. 

Wietnam upiorny i upojny (Michael Herr, "Depesze")

Po tej lekturze łatwo pojąć, dlaczego pułkownik Kilgore "uwielbiał zapach napalmu o poranku". 

W Thalii, czyli nigdzie (Larry McMurtry, "Ostatni seans filmowy")

McMurtry patrzy na swoje rodzinne miasteczko z zadumą, często z przymrużeniem oka, ale i z bezkompromisową szczerością. 

Kapsuła czasu (E. L. Doctorow, "Wystawa światowa")

Ciąg pieczołowicie odtworzonych, ale dramaturgicznie raczej letnich wspomnień, do których czytelnik zachowuje emocjonalny dystans.  

Między światami (Paulette Jiles, "Nowiny ze świata")

Autorka koncentruje się na emocjach nie podbijając sztucznie tonu, raczej eksponując drobne gesty oraz bezbłędnie wykorzystując dramatyzm - ale i humor! - sytuacyjny.

Ach, Lubelskie, jakie brudne... (Marcin Wroński i in., "Gliny z innej gliny")

Marcin Wroński kończy swój sztandarowy cykl w znakomitym stylu.  Gościnne występy trzech zaprzyjaźnionych pisarzy to sympatyczna zabawa stworzoną przez Wrońskiego postacią i entourage'm.  

Rzuć to wszystko co złe (Annie Proulx, "Kroniki portowe")

Proulx nie skupia się tylko na swoim głównym bohaterze, ale starannie obudowuje jego historię innymi ludźmi i specyficznym nowofundlandzkim folklorem. Tu zresztą każdy nosi w sercu ukryte drzazgi, o których dowiadujemy się z czasem - bądź całkiem jawne rany.

Kosher Noir (Michael Chabon, "Związek Żydowskich Policjantów")

W całej tej barokowo rozbudowanej konstrukcji najlepsze jest to, co najcichsze i najgłębiej ukryte. 

Mówi "Kolumb" (Emil Marat, Michał Wójcik, "Made in Poland: opowiada jeden z ostatnich żołnierzy Kedywu Stanisław Likiernik")

Długa rozmowa z weteranem Powstania Warszawskiego, którego wojenne perypetie unieśmiertelnił Roman Bratny w postaci Krzysztofa Skiernika "Kolumba", to otrzeźwiające spotkanie z facetem, który nie obnosi się ze swoim bohaterstwem, odbrązawia nadymany dziś sztucznym patosem mit Powstania, a przede wszystkim ma do opowiedzenia wiele o przedwojennej, okupacyjnej i powojennej Polsce. Od wychowawczego sznytu II RP (ojciec Stanisława był oficerem kawalerii), przez arcyciekawie opowiedzianą działalność w Kedywie, aż po dramat Powstania i losy emigracyjne. Likiernik nie przebiera w słowach, a widoczna w tekście zażyłość między nim a rozmówcami uruchamia w nim nader emocjonalne komentarze. Gorzko i bez pardonu krytykuje zwłaszcza dowództwo AK za decyzję o Powstaniu, słabo przygotowanym i w danym momencie skazanym z góry na klęskę, o czym - jego zdaniem - dobrze na górze wiedziano. Ze spraw powojennych - możemy poznać okoliczności, które stały się kanwą ostatniej, owianej mgłą tajem...

Drobiazgi niepotrzebne ratuj (Michael Crummey, "Twarde światło")

Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu, Gdy go stratuje Wielki Marsz. (J. Kaczmarski, "Panna") Popularność Michaela Crummeya w Polsce to oczywiście zasługa jego wydawcy, tłumacza i imiennika Michała Alenowicza. Tenże, po wydaniu wszystkich czterech powieści Kanadyjczyka uznał, że warto sięgnąć do początków jego twórczości, jeszcze sprzed bestsellerowej Rzeki złodziei (2001) . Z tego wczesnego okresu dostaliśmy jako pierwsze Twarde światło (1998). Ponownie trafiamy więc do w sam środek chłodnego nowofundlandzkiego krajobrazu, jednak tym razem ujętego w zgoła innej literackiej formie.

Wehikuł czasu to byłby cud (Stephen King, "Dallas '63")

Tym razem daruję sobie przedstawianie autora i przejdę od razu do rzeczy. Stephen King od dawna nie jest już li tylko mistrzem horroru, ale także cenionym autorem powieści i opowiadań mniej lub bardziej obyczajowych. Wcale tak bardzo nie dziwi więc fakt, że w Dallas '63 horroru jak na lekarstwo, a element nadprzyrodzony to tylko pretekst do radosnego snucia opowieści o Ameryce sprzed lat. Rzecz bowiem dotyczy wyprawy w czasie, w jaką udaje się pewien całkiem współczesny nauczyciel. Za sprawą zaprzyjaźnionego barmana w roku 2011 (a więc w roku powstania powieści) dostaje się do tajemniczej dziury, która przenosi delikwenta do 9 września 1958 roku. Ponieważ wskutek splotu pechowych (ale może nie całkiem przypadkowych) okoliczności rzeczony barman mocno podupada na zdrowiu, nasz nauczyciel podejmuje się misji ocalenia Johna F. Kennedy'ego z zamachu, którego ofiarą padł w Dallas 22 listopada 1963 roku (a więc nieco ponad 5 lat po dacie "teleportacji" podróżnika w czas...

Witajcie w ciężkich czasach (Frank McCourt, "Prochy Angeli")

McCourt z detalami i sugestywnością właściwą dziecięcemu postrzeganiu świata odmalowuje kolejne doświadczenia. I jego opowieść byłaby w zasadzie nie do zniesienia, gdyby nie przenikające ją niezwykłe poczucie humoru, które pozwala wśród zwałów błota, niezliczonych przypadków obojętności, wreszcie codziennych dziecięcych małych i dużych tragedii, odnaleźć szereg detali nieodparcie śmiesznych - czy to rodzajowo zabawnych, czy obłędnie absurdalnych.

Między Conradem a US Navy (Herman Wouk, "Bunt na okręcie")

Bunt na okręcie , nie mając nic wspólnego z egzotyką, żaglowcami i słynnym buntem na "Bounty" (1789), jest w gruncie rzeczy książką bardzo conradowską. 

Podróż trwa (William Golding, "Twarzą w twarz")

Podobno pierwotnie William Golding nie zamierzał pisać "Trylogii Morskiej", a Rytuały morza , które przyniosły mu Nagrodę Bookera, miały być autonomicznym i zamkniętym dziełem. I w sumie częściowo tak właśnie jest - bo konflikt moralno-etyczny jest tak mocno i wyraziście domknięty, że nie przeszkadza temu faktowi pozostawienie otwartych innych wątków ani porzucenie bohaterów w połowie podróży. Jawne zlekceważenie sztafażu powieści marynistycznej na rzecz poważniejszej problematyki kieruje uwagę czytelnika tam, gdzie następuje puenta, a nie tam, gdzie historia pozostaje w zawieszeniu.

Serce w kapeluszu (Larry McMurtry, "Leaving Cheyenne")

Druga powieść McMurtry'ego (1963) jest zarazem kolejną po debiucie z 1961 r. odsłoną "Trylogii z Thalii", w której teksaski pisarz uwiecznił kraj swojej młodości. Potomek rancherów po raz kolejny mierzy się więc z odchodzącym w przeszłość etosem kowbojskim i pionierskim, ustępującym wobec nieuchronnych przemian cywilizacyjnych. Przyjmuje jednak tym razem odmienny klucz fabularny. W Horseman, Pass By opowieść, relacjonowana z jednego punktu widzenia, niedaleka była od jedności czasu i miejsca, a jej wymiar egzystencjalny wyrażał się w relacjach postaci tyleż stereotypowych, co symbolicznych. Konflikt między młodym, gniewnym i głodnym życia młodzieńcem a starzejącym się ranczerem - jego ojcem - odbijał się echem w starciu między odchodzącym w przeszłość etosem hodowców bydła a nadciągającą mentalnością wydobywców ropy naftowej. Wszystko zamykało się kilku miesiącach 1954 roku. Tym razem struktura opowieści jest odmienna, a środek jej ciężkości leży gdzie indziej.

Strzał i obława (Hampton Sides, "Ogar piekielny ściga mnie")

Nadużywane porównanie do thrillera jest w przypadku książki Sidesa uprawnione o tyle, że jest ona skończonym mistrzostwem narracyjnym. Pozostaje jednak dokumentalna w każdym calu.

Koniec świata w Kuinak (Ken Kesey, "Pieśń żeglarzy")

"Space: the final frontier..." - tymi słowami w latach mojego dzieciństwa rozpoczynał się się każdy odcinek serialu "Star Trek". W niedalekiej przyszłości opisywanej przez Keseya taką ostateczną granicą, a dokładniej emanacją XIX-wiecznego Dzikiego Zachodu jest Alaska, zasiedlona nie tylko przez białych ludzi z obu stron Morza Beringa, ale także rdzennych Aleutów o różnym stopniu ucywilizowania. Rybacka osada Kuinak to enklawa radośnie zabałaganionej normalności, niemal całkowicie odcięta od mocno skomercjalizowanego świata (który zresztą spotkały jakieś bliżej niesprecyzowane wstrząsy dziejowe). Kuinak to oczywiście także malownicza gromadka zamieszkujących tę osadę dziwaków, wśród których prym wiodą: Ike Sallas (w młodości ekoterrorysta znany jako desperado Na-Ciebie-Kolej), Alice Carmody vel Wściekła Aleutka, czy Emil Greer - wyglądający jak przechodzona wersja Marleya właściciel psa o takimże imieniu. Jest też stowarzyszenie właścicieli psów  - Psubractwo - c...