Przeszło dekadę po czwartej powieści cyklu, twórczyni Ziemiomorza w jednym roku zaserwowała czytelnikom aż dwa tomy: omówiony już zbiór opowiadań, oraz piątą, ostatnią powieść. Warto przypomnieć sobie ostatni tekst tamtego zbioru (Ważka), gdyż stanowi on swoisty łącznik między Tehanu (bohaterki tych tekstów mają wspólną pewną fundamentalną cechę) a Innym wiatrem (gdzie się spotykają). Podobnie jak w czasie rzeczywistym, również kilkanaście lat upłynęło w historii najpiękniejszej z literackich krain, gdy niepokojące wydarzenia na granicy świata żywych i świata umarłych alarmują króla Lebannena (Arren z Najdalszego brzegu), magów z Roke, angażują smocze dziecko - już nastoletnią Tehanu i jej przybraną matkę Tenar (Grobowce Atuanu), a nawet trzymających się dotą z dala od spraw Archipelagu wojowniczych mieszkańców Kargardu. Jedynie Ged zwany Krogulcem (Czarnoksiężnik z Archipelagu) świadomie usuwa się na margines, co budzi w czytelniku odruchowy sprzeciw, ale po zastanowieniu trzeba przyznać, że jest to lekcja wielkiej pokory w duchu filozofii Wschodu. Zbiorowa wyprawa szlakiem podobnym do wyprawy Krogulca i Arrena ze trzy dekady wcześniej postawi swoich uczestników wobec konieczności przełamania narosłych między nimi barier, zburzenia wewnętrznych murów, pokonania wyuczonych czy wrodzonych lęków, wyciągnięcia ręki i współpracy. Szczególnie widać to w pełnej społecznych lęków Tehanu, u której makabryczne przeżycia z dzieciństwa okaleczyły nie tylko pół twarzy, ale też psychikę. O tej dziewczynie czyta się ze ściśniętym sercem, podobnie jak historię młodego czarodzieja Olchy i jego zmarłej żony, od których wszystko się zaczyna. Za to dla równowagi wątek opornie idącej integracji króla Lebannena z obcą kulturowo księżniczką Kargardu generuje akcenty humorystyczne, niepozbawione zresztą feministycznej szpilki. W istocie jest to powieść o szukaniu porozumienia i jedności, zarówno między ludźmi jak i między światami. Efekt wysiłków naszych bohaterów kieruje całość w stronę taoistycznego rozumienia życia po śmierci, co nie dziwi zważywszy bliskość tego nurtu samej Autorce i liczne elementy taoizmu rozsiane szczodrze po całym cyklu. Finalnie Inny wiatr pozostawia pewien niedosyt, być może przez znaczną liczbę bohaterów i rozproszenie uwagi, być może przez niedomknięcie pewnych wątków (los Geda dopełni się dopiero w późniejszym aż o 17 lat opowiadaniu Blask ognia). Z perspektywy czasu w światotwórstwie cyklu widać też szwy, Inny wiatr podważa wiedzę o zaświatach wyniesioną z wcześniejszych części (zwłaszcza z Najdalszego brzegu), podobnie jak zmienia się przedstawienie smoków, a w tej kwestii od pierwszego do ostatniego tomu Autorka wykonała zwrot o pełne 180 stopni. Trudno jednak, w tak złożonym, nasyconym symboliką, filozofią i znaczeniami, tworzonym przez aż 54 lata (!) wieloczęściowym fresku, o niezmienność idei i pomysłów, zwłaszcza że Autorka sama nieraz podkreślała, że dojrzewała wraz ze swym cyklem, a cykl wraz z nią. I w moim ostatnim tekście o Ziemiomorzu chcę to wyraźnie sformułować - jest on (cykl) jako całość czymś absolutnie wyjątkowym, bezprecedensowym na wielu płaszczyznach, nasyconym symboliką, filozoficznie mądrym i estetycznie spełnionym, godzącym intymne skupienie i epickie światotwórstwo, a wreszcie - i to może najważniejsze - łączącym powieść z medytacją. Dzieło niezwykłe.
Ode mnie:
Inny wiatr: 5,0 / 6
Ziemiomorze (cykl): 6 / 6
Ursula K. Le Guin, Inny wiatr (The Other Wind); tłum. Paulina Braiter-Ziemkiewicz. Warszawa: Prószyński i S-ka, 2003.
Ech, muszę wrócić do całości cyklu. "Czarnoksiężnika..." czytałem razy kilka, ale całość tylko dwa i to dawno.
OdpowiedzUsuń